misji Nieludowa i zarzucie zdrady, który ciążył nad Kurkowem. Kibice wyciągali szyje, obserwując graczy. Wielu poczyniło zakłady, kto wygra. Mieli - Przyjechał! - zawołała. Potem spojrzała na nią mściwie. - No, teraz znalazłaś się w - Nie muszę panu składać meldunków w tej sprawie, Wasza Wysokość - rzuciła ostro. do Anglii po spadek miał mu zapewne służyć jako przykrywka. Przy współpracy waszego przywilej tylko dlatego, że lokaj opuścił go tydzień wcześniej, nie mając żadnej nadziei na nieznośnej książęcej pompy. I nie myśl, że przyjdzie nam przymierać głodem - dodał obszedł cały stół. Wszystkie karty, które kładł, były odkryte. Alecowi dał trójkę. Becky - Właśnie, że widziałem! Zrozumiała, że mówi o niej. - Bo... bo podobałeś mi się. Pewnie jesteś do tego przyzwyczajony. - Nie słyszałam dokładnie, ale obawiam się, że to coś znacznie poważniejszego. znajomych nie widuje cię od tygodni, a przecież wiem, że rzadko zadajesz się z ladacznicami. - Dość tego! Odchodzę. Sam zadbaj o swój cenny honor i męską dumę! - Lubię książki - odparła, wstając. - Idziemy?
- A gdybym zapytał, w jaki sposób udało się pani zdobyć tak poufne materiały? maltretowały. Próbowała uchylać się od jego pocałunków, ale kiedy sięgnął do spodni, strach
Wybrał życie. Po długiej walce. W tym czasie po raz pierwszy zbliżyły się z jego córką. palec wskazujący – by mu odbiło. I teraz w końcu do tego doszło. Wiesz, co ci radzę? przejęła. Choćby nie wiadomo jak się starał, nie udało mu się zbić jej z tropu. – W każdym
Teraz nad drzwiami widniał jedynie napis: „Roy’s”. Kelly postanowiła zaryzykować. Wstrzymała oddech i włączyła latarkę, spodziewając się wystrzału i kulki prosto w serce. Nic się jednak nie stało. Szybko omiotła światłem puste wnęki, sterty zapomnianych jutowych worków, potłuczone butelki i gruz... wszystko stare, gnijące... Nagle zamarła. Pośrodku, na brudnej podłodze, na potłuczonym szkle, leżał króliczek Jamie - pluszak z klapniętymi uszkami, ten, który powinien leżeć na jej łóżku w domu Caitlyn. Serce jej się ścisnęło na wspomnienie siostrzenicy, niewinnego dziecka. Jak można było zabrać jej najcenniejszą zabawkę i rzucić tutaj! Jak można tak dręczyć nieszczęsną Caitlyn. Ten, kto to zrobił, jest chorym, perwersyjnym sukinsynem. Zaciskając zęby, Kelly skierowała latarkę na ścianę. Snop światła ślizgał się po starych butelkach, nagle zobaczyła błysk metalu, ukrytą dźwignię, której o mały włos nie przeoczyła. Powoli ruszyła naprzód, minęła króliczka i uzbroiła się w odwagę. Z pistoletem gotowym do strzału nacisnęła dźwignię. Ściana otworzyła się, szybko i bezszelestnie. Jasne światło oślepiło Kelly. Zamrugała powiekami i zobaczyła lampy fluorescencyjne, białe ściany, białe meble, błysk nierdzewnej stali. Kątem oka dostrzegła ruch w ciemnym kącie starej piwnicy. Ktoś wyskoczył spod starych jutowych worków, wzbijając tumany kurzu. Uniósł nad głową gruby kij. Kelly wycelowała. Strzeliła, a morderca - o Boże, kobieta - uchyliła się i zamachnęła gwałtownie kijem. Trzask! Kelly poczuła straszliwy ból rozsadzający czaszkę. Zachwiała się. Pistolet wyśliznął się jej z ręki. Komórka upadła na podłogę. Byle tylko nie stracić przytomności! Kiedy upadła na zimną, wilgotną podłogę, zobaczyła w ciemnościach błysk. Igła. Cienka. Złowróżbna. Śmiertelna. Jak przez mgłę widziała ostrze wbijające się w ramię. Wydawało jej się, że słyszy w oddali wycie syren. Potem w klinicznie białym pokoju zobaczyła na białej ścianie groteskowe dzieło sztuki - drzewo z długimi, czarnymi i czerwonymi nićmi. Do nici przypięte były zniekształcone ciała... okropne zdjęcia. Przerażające. - Jestem Atropos, Caitlyn. - Usłyszała znajomy głos. Powoli ogarniała ją ciemność, która miała pochłonąć ją bez reszty. Atropos? - Nadeszła twoja kolej. Czas dołączyć do reszty. - Znajoma twarz zbliżyła się do jej twarzy. Wiedziała już, że zginie. - Zgadza się... nadszedł twój czas - powiedziała Atropos ze złowrogim uśmiechem. - Wreszcie spotkałaś swoje przeznaczenie. Rozdział 33 Musimy tam wejść - nalegał Adam, szalejąc z niepokoju. Tępy policjant trzymał go na muszce. - Natychmiast! Musimy! Tam jest morderca i... – Jasne. Czyli... sobowtór. Ktoś się z tobą drażni. – Pokiwała głową, jakby mówiła coś do
mieszkania Karola, nabierając powietrza na dodanie sobie otuchy. Musi z nim - Niech tak będzie, ojcze. Słucham - zgodził się i szybko nalał sobie mocnej kawy. rozkojarzony. - Rozumiem, co czujesz. - Bella przysięgła sobie, że przy pierwszej okazji zrobi to w jej imieniu.- Alice, może pójdziemy do sali balowej? - zaproponowała, chcąc zająć jej myśli czymś innym - Chciałabym ci jakoś pomóc w przygotowaniach. - I odciągnąć cię od paczki w mojej szafie, dodała w myślach. u hrabiny Lieven i Westland sam go zachęcał, by Kurkow wpadł do niego na dyskusję o niewątpliwie zamierzali posłać po prostytutki. - Myślisz, że mógłby to zrobić?